Cierpię, nie widać?

19:28:00


Czy do cholery zawsze tak będzie? Czy zawsze w tym pieprzonym życiu pełnym zasad, zakazów, nakazów i ograniczeń zawsze także i ludzie będą podstawiać haki?
Czym różni się kobieta szczęśliwa od nieszczęśliwej? Na pewno nie miną, wyrazem twarzy. Można cierpieć w środku, a nosić głowę do góry i uśmiechać się do innych. Tak właściwie to po co dołować ludzi tego świata swoim własnym problemem, złym samopoczuciem, spowodowanym różnego rodzaju problemami życiowymi? Lepie przecież dać im siebie. Oni też mają niejednokrotnie cholernie ciężko, oni też czasem potrzebują wsparcia, a o nie nie proszą... więc dawanie uśmiechu na co dzień, choć ma się w sercu ból i smutek może innym dać coś dobrego.
Jak to mówią "nikt nie obiecywał, że będzie łatwo", problemy były, są i będą... nie poradzisz na to nic, taka karma. Jednakże sztuką jest budować mosty by przejść dalej.
Wiecie co? Nie mówiłam tego Wam jeszcze, ale czuję się czasem jak wariatka, bo mówię sama do siebie pewne zdanie... jedno, jedyne, a mianowicie: "Paulina, idź do przodu". Głupie? Uwierzcie mi, ze ZAWSZE po wypowiedzeniu tego zdania zaczynam działać. Żeby było jasne wypowiadam je na głos.
Zawsze przychodzi mi wtedy lawina setek rozwiązań na moje problemy, zawsze wówczas zapominam o popełnionej gafie, widzę świat bardziej kolorowy, niż kilka sekund wcześniej.
Tym razem tak nie jest. Mam dołek. Tak cholernie trudno mi się do tego przyznać ale mam. Motywuję się... postanowiłam wiele miesięcy temu, ze nie będę się zadręczać NICZYM, co było kiedyś złe. Nie będę wspominać krzywd, które ktoś kiedyś kiedyś mi wyrządził, bo nie warto. Życie jest tu i teraz! Tym się trzeba kierować. Tylko co kiedy "Tu i teraz" oznacza ból, łzy, cierpienie, strach, telepanie serca? Ja wiem, a Ty? Dziś wiem, że trzeba zaakceptować rzeczywistość i małymi kroczkami wychodzić z tego dołka. Trzeba dać sobie czas na wytchnienie, nie na zapomnienia o problemie, a na pozbieranie sił by z nim walczyć.
Wiesz co jest najgorsze i najtrudniejsze w tym wszystkim, w tym dołku, bezsilności? To, że dziejące się "tu i teraz" coś może odmienić Twoje życie, problem tylko czy na lepsze... a może jednak na gorsze.
A co jeśli zatraciło się sens swojego życia? Jeszcze kilka godzin temu tak myślałam, że właściwie to już dawno go nie mam. Ale mam!! Sensem istnienia nie są inni ludzie! Głupio gadam? Za chwilkę mnie skarcisz, bo przecież: "Sensem życia jest dziecko", "Sensem życia jest rodzina", "Sensem życia jest miłość". Nie!!! Sensem Życia, takiego prawdziwego jesteśmy my sami!!!!
Moje motto stworzone przed 10 minutami brzmi: "Nie walcz z najbliższymi osobami. Walcz ze słabościami, które najbliżsi pomagają Ci zwalczyć". I na tym poprzestańmy. Nie ma w ŻYCIU powodów uśmiercania się duchowego, psychicznego, tudzież kształtowania postawy do niego obojętnej. Przynajmniej w moim, mimo tego co teraz przeżywam, takich powodów nie będzie.

Zobacz także

10 komentarze

  1. Ja tez czasem gadam do siebie i to na glos.Takze gdy cos mnie martwi usmiecham sie przez lzy bo nie potrafie inaczej.Chyba ,ze ide w kont sie wyplakac.Nie wiem co Cie trapi ale trzymam kciuki by bylo lepiej :) Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gadanie na głos chyba pomaga człowiekowi, bo przecież przemawiamy do siebie samych. Dziękuję Ci :).

      Usuń
  2. Bardzo fajnie napisane! Zycze Ci uporania sie z wszystkimi problemami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja kocham czytać Twoje posty! Są takie życiowe i prawdziwe!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze tu będę zaglądać, czytam wszystkie twoje posty. Tyle mi uświadamiasz, jesteś wspaniałą osobą i nie wątp w to nigdy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Już tak nie cierp! Uśmiechnij się!

    OdpowiedzUsuń
  6. Popłakałam się, ten świat jest właśnie taki wymagający. Nie wspiera, tylko wymaga od nas :(

    OdpowiedzUsuń

Archiwum

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *